Various Artists

Empik prezentuje dobre piosenki: Nick Cave zaśpiewany

MTJ 2015-11-30
Autor: Małgorzata Warwas
Ocena:

Dobre Piosenki to niezwykła seria wydawnicza, która zawiera piosenki wybitnych muzyków w wykonaniu polskich artystów. Tym razem album został poświęcony twórczości Nicka Cave’a, chociaż należy zaznaczyć, że większość utworów muzycznie zrodziła się we współpracy z Bad Seeds. Cave jest za to jest 100% autorem tekstów.

Artyści, którzy podjęli się interpretacji utworów Australijczyka mają spore doświadczenie w aktorstwie – wystarczy tylko wymienić takie nazwiska jak Jacek Bończyk czy Kinga Preis. I to zacięcie słychać w piosenkach, tonacja głosu, dynamizm wykonania, sprawia, że niemalże wyobrażamy sobie kreowane przez nich postaci i przenosimy się w opisywane miejsca. Tembr głosu daje wyobrażenie, że to nie jest zwykła płyta, ale że przenieśliśmy się do teatru i mamy przyjemność obserwowania studium postaci stworzonych w wyobraźni Cave’a.

Słuchając „Bar O’Malley’a” czuje się unoszącą woń alkoholu, czy w Polsce nie ma zapadłych dziur pokroju tej opisanej w „Przekleństwo Millhaven” a brawurowo wykonanej przez Kingę Preis? Uwaga na uszy w pełnym siarczystych przekleństw „Chwiejnym Lee”. Dobrze, że autorzy tekstu nie pokusili się o ugrzecznioną wersję. Utwór aż kipi energią i porywa ekspresją wykonania.   

Bardzo dobrym pomysłem okazało się zachowanie duetów w utworach, które Cave oryginalnie wykonywał również z kimś. Dotyczy to na przykład „Henry Lee”, którą wykonywał z PJ Harvey czy uwzględnione w Beneficjum „Tam, gdzie rosną dzikie róże”. Utwór ten został wykonany nie na dwa, a aż cztery głosy. Wiktoria Gorodecka, posiada zupełnie inną barwę głosu niż Kylie Minogue, niższą i mniej delikatną. Przepiękna ballada, która opierała się na magnetyzmie przeciwieństwa w barwie głosu, straciła moim zdaniem na tym. Podwójnie (bo aż w dwóch utworach) ciekawym okazał się za to duet Soyka i Cave. Być może panowie Ci współbrzmią ze sobą tak dobrze, dzięki pokrewnym tonacjom i barwom głosów – niskich, nieco zachrypniętych. „Pieśń płaczu” wypada genialnie, w dodatku zaskakująco bo Soyka śpiewa po polsku a Cave po angielsku. Twórcy fundują jeszcze słuchaczowi małą schizofrenię, kiedy refren muzycy śpiewają jednocześnie w swoich rodzimych językach!

Być może tym, którzy doskonale znają twóczość Cave’a ciężko będzie słuchać tej kompilacji. Głęboko zakorzeniona barwa jego głosu i anglojęzyczne teksty, mogą być trudniejsze w odbiorze w naszym języku. Jednakże album ten pokazuje piękno tkwiące w jego kompozycjach, plastyczność i potencjał w przeniesieniu na inne dialekty. Bo trzeba przyznać, że lyriki te po polsku brzmią równie dobrze, a to za sprawą doskonałych przekładów i interpretacji. Z pewnością nie są to wierne kopie czy zwyczajne kalki językowe. Przy okazji - szkoda, że w wydawnictwie zabrakło informacji komu je zawdzięczamy! Brak także zupełnie informacji o okolicznościach powstania polskich wersji, tylko dociekliwi mogą znaleźć strzępy informacji w internecie, że część z nich pochodzi z Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, a także kilku spektakli. Być może to wyjaśnia obecność publiczności w kilku nagraniach.

Trzynasty krążek z serii „Dobrych piosenek” wcale nie jest pechowy. Album spokojnie moĹźna polecić nie tylko fanom Cave’a, ale rĂłwnieĹź tym, ktĂłrzy go kompletnie nie znają. „Dobre piosenki” mogą tylko zachęcić do sięgnięcia po oryginały.Â